Na podbój miejscowych szlaków...
Niedziela, 3 maja 2009
· Komentarze(1)
Kategoria Warszawa
Dziś już samotnie postanowiłem zobaczyć co da się wydusić ze szlaków lasów młochowskich. Wyjazd, na rondo do Nadarzyna, koło urzędu gminy i... okazuje się że droga się nie kończy a nawet jest to piękny asfalt a nie bezdroże tak jak było na mapie... Cóż, jadę przed siebie, fajnie jest. Dojeżdżam do miejsca z którego wjeżdżałem do lasu jadąc od zupełnie innej strony. Trochę terenu poszukiwanie niebieskiego szlaku (zgubienie go, odnalezienie itd. itd. bo znaków nie było na skrzyżowaniach natomiast, jeżeli miało się szczęście, były 500m od rozjazdu... Ogólnie nie szalałem zbytnio... Ciągłe robienie kółeczek w poszukiwaniu "tego" szlaku, rozmyślania pt. "A może trzeba było pojechać tam???" itd. Dużo wolnego jeżdżenia i rozglądania się za znakiem... Później jadę, jadę, jadę i leże... Co się stało? Ano pedałowałem na stojąco na odcinku meandrującym między drzewami, wchodziłem zakręt i jeb... Przednia łańcuch postanowił spaść z największego na najmniejszy blat, punkt podporu całego ciężaru poleciał w dół, ja leżę na kierownicy, tracę równowagę, pokładam się z rowerem na matce ziemi i automatycznie odpycham się od drzewa które wyrosło sobie na zewnętrznej zakrętu na torze lotu mojego łba... Jakoś łeb uratowałem ale moja ręka solidnie klepnęła drzewo i całe szczęście że nic się nie złamało bo musiałbym wracać przez teren kierując tylko jedną ręką:/ Tak czy siak minuta wyzywania Shimano i jedziemy dalej. Później jazda na orientację z solidnie przestarzałą mapą, lądowanie na jakimś odludziu i przez Nadarzyn do domu...
Moje ogólne wrażenia po przejeździe wyglądają następująco; znakowanie szlaków jest do niczego, shimano XT jest do dupy a trasy na których nie byłem nie imają się do tych ze świętokrzyskiego... Zupełnie inna atmosfera (w jednym i drugim znaczeniu), i jeszcze gorsze znakowanie tras... Rozczarowanie. Aj, nadgarstek mknie boli, kończę.
Moje ogólne wrażenia po przejeździe wyglądają następująco; znakowanie szlaków jest do niczego, shimano XT jest do dupy a trasy na których nie byłem nie imają się do tych ze świętokrzyskiego... Zupełnie inna atmosfera (w jednym i drugim znaczeniu), i jeszcze gorsze znakowanie tras... Rozczarowanie. Aj, nadgarstek mknie boli, kończę.